Susze i powodzie to realne zagrożenia w dobie zmian klimatu. Ich główną przyczyną jest zmiana struktury opadów – z jednej strony wydłużające się okresy bezopadowe powodują suszę, z drugiej nagłe i bardzo intensywne opady deszczu wywołują powódź. Te skrajne zjawiska pogodowe często występują niemal jednocześnie, co tym bardziej potęguje problem i ponoszone straty – społeczne, gospodarcze i środowiskowe. Tragicznym przykładem postępujących zmian klimatycznych na naszym kontynencie stały się Włochy. Jeszcze na początku tego roku media informowały o katastrofalnej suszy w dolinie Padu – jednym ze spichlerzy Europy. Obecnie ten sam region zmaga się z usuwaniem skutków powodzi stulecia, która przeszła tam w zeszłym miesiącu. Wnioski są bezwzględne – klimat się zmienia, dlatego musimy się przystosować i robić wszystko co w naszej mocy, by ograniczyć negatywne skutki żywiołów, które nieuchronnie nadejdą. Dla zapewnienia bezpieczeństwa wodnego niezbędne są dalsze inwestycje, a kluczem do naszej adaptacji jest retencja wód.

Zgodnie z danymi Europejskiej Agencji Środowiska ekstremalne zjawiska pogodowe w latach 1980-2021 spowodowały straty w krajach Unii Europejskiej sięgające 560 mld euro! Niemal połowa tej kwoty to koszty poniesione w wyniku wystąpienia powodzi, natomiast susze były odpowiedzialne za prawie 20% doznanych szkód. Warto odnotować, że z dziesięciolecia na dziesięciolecie ponoszone straty są coraz wyższe, co wskazuje że negatywne trendy klimatyczne postępują. Dramatycznym przykładem tej tendencji są Włochy, dla których ogromnym wyzwaniem są susze i powodzie, które wystąpiły w północnej części kraju w rejonie Doliny Padu. Pokazuje to, że Europa nie jest bezpieczną ostoją w dobie globalnych zmian klimatu i konieczne jest zrównoważone zarządzanie wodą – by radzić sobie zarówno w okresie jej nadmiaru, jak i niedoboru. Analiza przypadku Włoch dowodzi, że dla łagodzenia negatywnych konsekwencji suszy i powodzi niezbędne są inwestycje dla zwiększania retencji wód oraz modernizacji infrastruktury – zwłaszcza systemów przeciwpowodziowych oraz sieci kanalizacyjnej.

IMGW stan rzek 06 06 23 IMGW wilgotnosc gleby 05 06 23
Na początku czerwca 2023 zmagamy się z suszą hydrologiczną i rolniczą, na co wskazują niskie stany wód i niska wilgotność gleby w strefie korzeniowej. Źródło IMGW

 

Klimatyczna apokalipsa w dolinie Padu

Pad jest najdłuższą rzeką Włoch – od źródeł do ujścia liczy 652 km, a powierzchnia jego dorzecza wynosi blisko 75 tys. km2, czyli 1/4 powierzchni całego kraju. Dolina Padu, położona na północy Włoch, jest ważnym rolniczym obszarem, kluczowym dla gospodarki całego państwa. Uprawia się tutaj m.in. owoce, warzywa, winorośl czy pszenicę na słynny włoski makaron. To tutaj skupia się połowa krajowej hodowli zwierząt i produkowane są cenione w sztuce kulinarnej sery i wędliny. Aż co trzeci włoski produkt, który trafia na lokalne, europejskie i światowe stoły, pochodzi właśnie stamtąd. Historia osadnictwa nad Padem sięga prehistorii, a żyzne ziemie i łagodny klimat pozwalały na wielkowiekowy rozwój i bogacenie się miejscowych społeczności.

Niestety, lato 2022 roku drastycznie odbiegło od tego idyllicznego obrazu. Najdłuższa rzeka Włoch niemal doszczętnie wyschła! Chociaż dolina Padu doświadczała suszy w latach 2007, 2012 czy 2017, tak niskich poziomów wody nie widziano od ponad 70 lat! W wielu miejscach rzekę można było przejść suchą stopą. Niszczycielska susza odcisnęła swoje piętno na środowisku naturalnym, rolnictwie energetyce i żegludze, a nawet zagroziła dostawom wody dla mieszkańców. Straty w zbiorach wyniosły co najmniej 6 mld euro. W odpowiedzi na pogłębiający się kryzys, rząd włoski ogłosił stan klęski żywiołowej i wprowadził stan wyjątkowy na zagrożonych obszarach, by ograniczyć biurokrację i natychmiast podjąć działania, np. przez zorganizowanie dostaw wody czy wprowadzenie racjonowania wody dla domów i firm.

Susza w północnych Włoszech w lecie 2022 roku. Źródło: Euronews

Jak doszło do wystąpienia tak katastrofalnej w skutkach suszy? Żeby to wyjaśnić trzeba cofnąć się do początku 2022 roku, gdyż w odróżnieniu od powodzi, susza jest tym żywiołem, który rozwija się powoli, nim uderzy z całą mocą. Zaczynając u źródeł, jedna z najcieplejszych zim w ostatnich latach przełożyła się na niewielką ilość śniegu w Alpach, co przyczyniło się do spadku poziomu wody wpływającej do Padu. W regionie spadło średnio 40% mniej deszczu, zaś panujące temperatury były wyższe, niż zwykle. Kulminacja tych trzech elementów – ciepła zima, brak opadów deszczu i wysoka temperatura, stała u podstaw jednej z najbardziej niszczycielskich susz we Włoszech w ostatnim stuleciu.

Co warte odnotowania, problem suszy ponowił się również w tym roku. Przez niewielkie opady śniegu w Alpach rzeki i jeziora znów zostały odcięte od zasilania, a ich stan znacząco się obniżył. Kolejną anomalią były znacznie wyższe niż o tej porze roku temperatury, które spowodowały przedwczesną wegetację. Rolnicy z doliny Padu wystosowali apel do rządu dotyczący konieczności zwiększenia nakładów na inwestycje związane z retencją wód. Anomalie były widoczne również w miastach. Wenecja – wodne miasto Włoch, zwykle na przełomie zimy i wiosny zmaga się z problemem wysokich stanów wód. Tym razem wyzwaniem były wyschnięte kanały i paraliż żeglugi.

Oznaki suszy w Wenecji na początku 2023 roku. Źródło: Il Gazzettino

Problem niedoboru gwałtownie przeobraził się w problem nadmiaru wody, kiedy w maju pobliski region Emilia Romania nawiedziły intensywne ulewy. W ciągu 2 tygodni spadło tyle deszczu, ile powinno przez 7 miesięcy! Koncentracja opadu była niewyobrażalna – były miejsca, gdzie zaledwie w 3 dni spadł deszcz nawalny o średniorocznej objętości. Na wysuszoną ziemię lunęło łącznie 350 mln m3 wody – to niemal tyle, co dwa ogromne poldery w Raciborzu Dolnym wypełnione po brzegi!

Ta największa powódź we Włoszech od 100 lat – jak głosiły medialne nagłówki – pokazała swój tragiczny wymiar. Z brzegów wystąpiły 23 rzeki, zanotowano też ponad 300 lawin błotnych i osuwisk ziemi, co spowodowało gigantyczne straty. Wielka woda zniszczyła pola uprawne i gospodarstwa rolne, zdewastowała domy i zakłady pracy, zerwała połączenia kolejowe i drogowe, odcięła ludzi od dostaw prądu. Obraz wielu miast i wsi skalą zniszczeń przypominał wojenne krajobrazy. Powódź spowodowała również zagrożenie sanitarne. Błoto zmieszało się z wodą ze studzienek kanalizacyjnych i ściekami, stwarzając niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia. Włoski resort zdrowia ostrzegł przed kontaktem z wodą powodziową. Ponadto powstały góry śmieci i wszelkich odpadów oraz zniszczonych sprzętów i psujących się produktów żywnościowych, wyniesionych z zalanych budynków w dziesiątkach miejscowości. Służby komunalne oszacowały, że do wywiezienia jest ponad 100 tysięcy ton śmieci!

Powódź w regionie Emilia Romania w maju 2023 roku. Źródło: Rai

Według wstępnych szacunków straty powodziowe oszacowano na 7 mld euro, czyli blisko 32 mld zł! W wyniku żywiołu zginęło 16 osób, a ponad 36 tysięcy osób musiało zostać ewakuowanych ze swoich domów. Infrastruktura w wielu miejscach została zniszczona, a niektóre miejscowości zostały pozbawione zupełnie kontaktu ze światem, gdyż zamknięto ponad 660 dróg.

Trudno przygotować się na taki kataklizm, jednak już na bieżąco monitorując sytuację, władze wskazały że odpływ wód powodziowych został w znaczący sposób utrudniony przez wszechobecny beton - nadmierne zabudowanie powierzchni. Wskazywano również, że istniejąca infrastruktura hydrotechniczna i kanalizacyjna nie była przygotowana na tak obfite opady deszczu.

Powódź w regionie Emilia Romania w maju 2023 roku. Źródło: Rai

Susza i powódź rodem z filmu katastroficznego wydarzyły się naprawdę, w kraju nieodległym od Polski, na tym samym kontynencie europejskim. Oznacza to, że nasze państwo nie jest bezpiecznym punktem na mapie skrajnych zjawisk klimatycznych, że podobne sytuacje mogą wydarzyć się również u nas i że należy się przygotować. Czego możemy nauczyć się zatem z włoskich doświadczeń i czy nie zmagamy się już z podobnymi problemami?

 

Zmiany klimatu dotyczą również Polski

Opinia publiczna i zainteresowanie mediów nie są na co dzień skoncentrowane na gospodarce wodnej, choć to dzięki wodzie możliwe jest życie na naszej planecie, a także rozwój cywilizacyjny. Woda jest bezcennym dobrem, dlatego należy mieć na uwadze, że racjonalne zarządzanie jej zasobami i prowadzenie niezbędnych inwestycji musi być rutyną, a nie awaryjnym działaniem tylko w razie wystąpienia kryzysowych sytuacji. Tym bardziej, że Polska nie jest wolna od problemów z wodą i możemy znaleźć podobieństwa z wydarzeniami, które miały miejsce we Włoszech.

Według Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, w latach 1990-2010 zagrożenie powodziowe było przyczyną prawie 99% strat wywołanych zjawiskami przyrodniczymi w naszym kraju. Z kolei raport Polskiego Instytutu Ekonomicznego wskazuje, że w latach 2004-2020 w wyniku susz, szkody w rolnictwie wynosiły rocznie średnio od 3,9 do nawet 6,5 mld zł! Pokazuje to, że powodzie i susze realnie dotykają nasz kraj, co możemy przedstawić na przykładach z ostatnich lat.

Wrocław i okolice podczas powodzi tysiąclecia w lipcu 1997 roku. Źródło: Retro TVP3 Wrocław

Powódź, obok suszy, jest jednym z najbardziej dotkliwych i niebezpiecznych zjawisk naturalnych. W Polsce na terenach zagrożonych występowaniem powodzi mieszka nawet 15 mln ludzi! Nasz kraj dotknęły szczególnie dwie duże powodzie – w 1997 roku, głównie w dorzeczu Odry i w 2010 roku, głównie w dorzeczu Wisły, które zostały spowodowane przez długotrwałe, intensywne opady deszczu w górnej części zlewni. W lipcu 1997 roku zginęło 56 osób, ponad 200 tys. ludzi zostało ewakuowanych, a pod wodą znalazło się niemal 700 tys. hektarów – w tym prawie połowa Wrocławia. Straty materialne wyceniono wówczas na 12 mld zł. W maju i czerwcu 2010 roku mieliśmy do czynienia z kulminacją fali wezbraniowej na Wiśle największą od 160 lat. Pod wodą znalazło się 680 tys. hektarów, zalane zostały m.in. Oświęcim, Sandomierz i Tarnobrzeg, zaś lubelska gmina Wilków w 90% znalazła się pod wodą. Zginęło 25 osób, ewakuowano 30 tys. ludzi, a straty oszacowano na 12 mld zł. Niszczące żywioły, podobnie jak we Włoszech, pokazały niedostosowanie infrastruktury hydrotechnicznej do aktualnych wyzwań klimatycznych, nierzadko jej zły stan techniczny i przestarzałość i wymusiły konieczność przeprowadzenia gruntownych inwestycji dla zapewnienia bezpieczeństwa wodnego, szczególnie na terenach południowej Polski.

Powódź w gminie Wilków w czerwcu 2010 roku. Źródło: Kurier Lubelski

W ciągu ostatnich kilku lat w okresie wiosenno-letnim zaobserwowaliśmy także zjawisko miejskich podtopień i powodzi błyskawicznych na skutek punktowych opadów nawalnych. Problem ten jest szczególnie widoczny na silnie zurbanizowanych obszarach miejskich ze zbytnio uszczelnionymi powierzchniami. Przez nadmierną zabudowę, woda nie może swobodnie infiltrować do gruntu, zaś kanalizacja nie radzi sobie z jej zbyt dużym napływem, co powoduje miejskie powodzie błyskawiczne. Powódź błyskawiczna dotknęła m.in. Łapanów, kiedy w czerwcu 2020 roku w ciągu doby na metr kwadratowy spadło nawet 150 litrów deszczu! O świcie poziom wody w rzece Stradomce podniósł się z 1 do 6 metrów, a 1,5 metrowa fala w ciągu niecałych 20 minut zalała całe miasto. Mniej dramatyczne przykłady notowaliśmy w kolejnym roku w największych miastach w Polsce, m.in. w Poznaniu gdzie w czerwcu 2021 roku w ciągu 30 minut spadło aż 64 litry wody na metr kwadratowy, czyli tyle ile powinno spaść podczas całego miesiąca, co doprowadziło do podtopień.

Powyższe przykłady, podobnie jak we Włoszech na co wskazywały tamtejsze władze, udowodniły że infrastruktura wodno-kanalizacyjna w naszych miastach nie jest przystosowana do przyjmowania tak dużej ilości wody spływającej z ulic, a nadmierne uszczelnienie powierzchni, tzw. betonoza, jest jednym z ważniejszych czynników które pogłębiają powodziowy problem. Dlatego inwestycje dla zwiększania retencji wód i wprowadzania rozwiązań z zakresu błękitno-zielonej infrastruktury są niezbędne, jeśli miasta mają być dostosowane do nowych wyzwań związanych z klimatem.

Powódź błyskawiczna w Łapanowie w czerwcu 2020 roku. Źródło: Łapanów News

Niestety, wciąż zbyt niski wskaźnik retencji wód skutkuje tym, że po przejściu powodzi z całą mocą wraca problem suszy. Wodowskaz w Warszawie na Wiśle potrafi w czasie wezbrania wskazywać 600 cm, a kilka tygodni później tylko 60 cm. Ponad 55% powierzchni Polski znajduje się w zasięgu poważnego zagrożenia suszą, a do regionów szczególnie zagrożonych należą Pomorze Zachodnie, Wielkopolska, Kujawy, Nizina Śląska, Wyżyna Małopolska, Wysoczyzna Łódzka, Mazowsze, Wyżyna Lubelską, Polesie i Podlasie. Na mieszkańca naszego kraju przypada średnio 1600 m3 wody na rok, a więc trzy razy mniej, niż średnia europejska. Deficyt wody jest poważnym problemem, a potęgują go zmiany klimatu – długie okresy bezopadowe, wysokie temperatury i zwiększone parowanie wody. Tragiczny przykład dewastujących skutków suszy mieliśmy w lecie 2022 roku, równolegle z Włochami.

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej - Państwowy Instytut Badawczy ocenił, że w lecie 2022 roku mieliśmy najgorszą suszę od 7 lat. Co trzeci wodowskaz na rzekach wskazywał niskie stany wód, a wilgotność gleby nie przekraczała 15%. Około 300 gmin w kraju ogłosiło zakazy lub apele w zakresie ograniczenia użycia wody w celach innych niż bytowe. Sierpień 2022 był trzecim najcieplejszym sierpniem od 1991 roku, a średnia temperatura powietrza była o 1,9° wyższa w stosunku do warunków wieloletnich z lat 1991-2020. Występował wysoki niedobór opadów dochodzący w skali pierwszych 6 miesięcy roku do blisko 20%. Powodowało to, że parowanie silnie przeważało nad zasilaniem opadowym.

Susza hydrologiczna na Wiśle w okolicach Warszawy w sierpniu 2022 roku. Źródło: Twoja Pogoda

Susza hydrologiczna rozpoczęła się najwcześniej w dorzeczu Odry. Już w maju synoptycy i hydrolodzy z IMGW-PIB wydali pierwsze ostrzeżenia przed tym zjawiskiem. W okresie maj-lipiec przeważały niżówki, głównie za sprawą niedoboru opadów oraz wysokiej temperatury powietrza. W lecie był to jeden z najcieplejszych regionów Polski, z temperaturami ekstremalnymi dochodzącymi do 36,5°C. Bilans wodny w dorzeczu Odry, zwłaszcza na obszarze wzdłuż jej biegu, był silnie ujemny. W wodach płynących i stojących lokalnie spadała zawartość tlenu, co przyczyniało się do powstania tzw. przyduchy i pojawiających się lokalnie przypadków śnięcia ryb. Na wielu zbiornikach wodnych, ale również w starorzeczach i miejscach, gdzie przepływy wody w rzekach były bardzo niskie, obserwowano masowe zakwity glonów, których obecność również przyczyniła się do pogorszenia parametrów wody, a w rezultacie do śnięcia ryb. W sierpniu na Odrze doszło do intensywnego zakwitu złotych alg, które wydzielając silną ichtiotoksynę, przyczyniły się do zjawiska masowego śnięcia ryb w rzece.

Instytut Ochrony Środowiska – Państwowy Instytut Badawczy stwierdził, że skumulowanie czynników, takich jak dostępność biogenów, wysoka temperatura wody, spowolniony przepływ, długotrwale utrzymujący się brak opadów, skutkujący niskimi stanami wód oraz podwyższona przewodność, mogły stanowić czynniki potencjalnie inicjujące pojawienie się masowych zakwitów glonów, w tym w szczególności Prymnesium parvum w górnym odcinku rzeki. Na śnięcie ryb w dolnym biegu Odry wpływ miało wtórne zanieczyszczenie wody oraz wysoka temperatura wody, co skutkowało niedostateczną zawartością tlenu w wodach rzecznych. Co więcej, naukowcy ostrzegli że przy zaistnieniu podobnych czynników może w przyszłości dojść do podobnych sytuacji masowych zakwitów.

Katastrofa ekosystemów naturalnych w lecie 2022 roku miała miejsce nad Padem we Włoszech i nad Odrą w Polsce, a elementem łączącym te dwa negatywne zjawiska była silna susza wywołana skutkami zmian klimatu. Dlatego też podjęcie kompleksowych działań dla zwiększenia retencji wód jest jednym z filarów adaptacji w dobie postępujących zmian klimatycznych.

 

Potrzebujemy skutecznej adaptacji do zmieniającego się klimatu

Już u progu lata zmagamy się z problemami związanymi z wodą. Słoneczna, bezopadowa druga połowa maja sprawiła, że na rzekach w dużej części kraju mamy niskie stany wód. Dotyczy to zwłaszcza województwa zachodniopomorskiego, wielkopolskiego, łódzkiego, mazowieckiego i podkarpackiego. Notujemy również niską wilgotność gleb w strefie korzeniowej na dużych obszarach północnej i zachodniej części Polski, zwłaszcza w południowej Wielkopolsce. Z końcem maja IMGW-PIB wydał pierwsze ostrzeżenia dotyczące suszy hydrologicznej: w zlewni Drawy, Iny i Płoni w województwie zachodniopomorskim oraz w zlewni Czerny Wielkiej na pograniczu województw dolnośląskiego i lubuskiego. Niestety, prognozy nie są optymistyczne. Według Światowej Organizacji Meteorologicznej, w czerwcu w Europie Środkowej spadnie mniej deszczu niż zwykle, co przełoży się na dalsze obniżanie stanu wód i pogłębianie spadku wilgotności gleb. Nie oznacza to, że możemy być pewni że nie dojdzie punktowo do tzw. „oberwania chmury” i lokalnych podtopień czy poważniejszego zagrożenia powodziowego w kolejnych miesiącach. Jak zatem dostosować się do zmiennych warunków pogodowych? Jakie działania podejmuje Polska? 

Zacznijmy od tego, że troska o zrównoważone zarządzanie wodami jest tak naprawdę zadaniem każdego z nas. Swoje zadania w tym zakresie wykonują organy administracji rządowej i samorządowej, instytucje państwowe jak Wody Polskie czy Lasy Państwowe, a także organizacje pozarządowe, spółki wodne czy osoby prywatne – rolnicy, właściciele działek, a nawet mieszkańcy miast. Wspólnym mianownikiem działań jest zwiększenie odporności naszego kraju na zagrożenia związane z suszą i powodzią.

 

Na bazie doświadczeń wyniesionych z powodzi w latach 1997 i 2010, Wody Polskie realizują Projekt Ochrony Przeciwpowodziowej w Dorzeczu Odry i Wisły (POPDOW), w regionach które najbardziej wówczas ucierpiały. Modernizacja i rozbudowa wałów przeciwpowodziowych, przepompowni i zbiorników, przy wsparciu nowoczesnych systemów teleinformatycznych pozwala w sposób kompleksowy zarządzać ryzykiem powodziowym. Jest ono redukowane również dzięki retencji dolinowej – czyli poszerzaniu naturalnych terenów zalewowych oraz retencji polderowej – czyli budowie suchych zbiorników, które przechwytują nadmiar wód wezbraniowych. W sezonie zimowym dodatkową ochronę przeciwpowodziową stanowią floty lodołamaczy operujące na największych polskich rzekach. Zadania realizowane w ramach POPDOW zwiększą bezpieczeństwo mieszkańców Kotliny Kłodzkiej którzy zostali dotkliwie doświadczeni przez powódź z 1997 roku oraz mieszkańców Małopolski i Podkarpacia, zwłaszcza Krakowa, Tarnobrzega, Sandomierza i rejonu ujścia Sanu, doświadczonych mocno w 2010 roku. Wcześniej zakończono już budowę zbiornika Racibórz Dolny oraz modernizację zabezpieczeń przeciwpowodziowych Wrocławskiego Węzła Wodnego, które w zasadniczy sposób zwiększyły bezpieczeństwo 2,5 mln mieszkańców regionu. Wody Polskie opracowują też plany zarządzania ryzykiem powodziowym, na bazie których prowadzone są inwestycje zwiększające poziom ochrony przeciwpowodziowej w najbardziej newralgicznych miejscach.

 

Strategicznym dokumentem dla zwiększania retencji wód jest Plan przeciwdziałania skutkom suszy, opracowany we współpracy Wód Polskich i organów administracji rządowej z naukowcami z szeregu polskich uczelni. Plan zawiera wykaz przeszło 590 inwestycji, których realizacja przyczyni się do obniżania ryzyka zjawiska suszy, a tym samym ograniczenia strat gospodarczych, społecznych i środowiskowych. Jego elementem jest budowa wielofunkcyjnych zbiorników retencyjnych, które są naszym strategicznym rezerwuarem wody. Dzięki temu, że gromadzą nadmiar wód w okresie nasilonych opadów i oddają je do środowiska w okresach niedoboru, możemy redukować skutki suszy i powodzi. W Polsce jest niemal 100 wielofunkcyjnych zbiorników retencyjnych – jakieś 20 razy mniej niż w Hiszpanii, która retencjonuje aż 45% wody opadowej. Dlatego w planach jest budowa kolejnych, takich jak Wielowieś Klasztorna w Wielkopolsce czy Kąty-Myscowa na Podkarpaciu. Istotna jest również mała retencja, lokalnie zwiększająca zasoby wody, co jest szczególnie ważne na terenach rolniczych narażonych na suszę. Optymalne nawadnianie pól jest możliwe dzięki wykorzystaniu potencjału systemów melioracyjnych. Dlatego Wody Polskie opracowały i rozpoczęły wdrażanie w całym kraju założeń do Programu Kształtowania Zasobów Wodnych, którego celem jest zwiększenie retencji korytowej i nawodnienie gruntów rolnych. Podstawowym zadaniem jest odbudowa urządzeń retencyjnych i odtworzenie dwufunkcyjności obiektów melioracyjnych, czyli możliwości odprowadzenia nadmiaru wody w czasie wezbrań i nawodnienia w okresie suszy. Działania są realizowane we współpracy z lokalnymi samorządami oraz spółkami wodnymi zrzeszającymi rolników, będących właścicielami urządzeń melioracyjnych.


W miastach kluczowa w przeciwdziałaniu skrajnym zjawiskom hydrometeorologicznym jest rola planowania przestrzennego, modernizacja sieci kanalizacyjnej, a także inwestycje w błękitno-zieloną infrastrukturę. Jak zarządzać przestrzenią miejską w dobie zmian klimatu? - odpowiada ekspert Wód Polskich.


 

Zagospodarowanie wody odpadowej kluczem do adaptacji klimatycznej

Obserwacje poczynione na przykładzie negatywnych zjawisk klimatycznych, które dotknęły Włochy i które również dotyczą Polski, wskazują że rola zwiększania retencji oraz dostosowywania infrastruktury i planowania przestrzennego do zmieniających się warunków klimatycznych, w tym zmian struktury opadów, będzie kluczowa w najbliższych latach. Skuteczna adaptacja będzie możliwa, jeśli zmaksymalizujemy stopień wykorzystania dostępnej wody opadowej i uczynimy z niej sojusznika zamiast wroga.

Współpraca systemów retencyjnych, sieci kanalizacyjnej i melioracyjnej oraz zbiorników i polderów będzie mieć kluczowe znaczenie w ochronie mieszkańców przed skutkami podtopień i powodzi, a także w retencji wody na czas jej niedoboru. Ogólnopolskie inwestycje w kompleksowe systemy przeciwpowodziowe oraz dużą i małą retencję, a także lokalne działania włodarzy, rolników, jak i każdego z nas będą mieć przełożenie na zwiększenie odporności Polski na skutki zmian klimatu.

Pamiętajmy, że sami możemy i powinniśmy racjonalnie gospodarować wodą! Na terenach wiejskich powinniśmy dbać o utrzymanie sieci melioracyjnej w dobrym stanie, a także poprawiać bilans wodny na swoich gruntach. Można to osiągnąć przez rozwój malej retencji, czyli tworzenie śródpolnych zadrzewień i oczek wodnych, budowę zastawek i stawów. Na terenach miejskich powinniśmy dbać o rozwój błękitno-zielonej infrastruktury i przechwytywanie wody, np. przez montaż beczek na deszczówkę, wymianę kostki brukowej na ażurową czy zamianę trawnika na łąkę kwietną. Wszyscy zaś powinniśmy racjonalnie korzystać z wody!